wtorek, 2 września 2008

Karpackie Klimaty - Krosno 2008

Ostatnio0 zaniedbaliśmy nieco bloga, na razie jako przedsmak wrzucam zdjęcia z Karpackich Klimatow, organizowanych przez Zakon Rycerzy Boju Dnia Ostatniego. Impreza była udana, organizacja nie zawiodła, a turniej łuczniczy był na poziomie i jak zwykle w wykonaniu Zakonu - urozmaicony (wahadła...).
Tutaj obiecane zdjęcia.
A tu - zdjęcia specjalne z Biegu Dam - zmagania z jabłuszkiem.

piątek, 6 czerwca 2008

Nadal nie będzie podręcznika o tkactwie. Pomysłu na to nie mam i czasu też nie za bardzo. Miast tego będzie notka o szyciu. Jak to kobieta napisze o sukni. Konkretnie o tej sukni


Jest to cotehardi z początku XV wieku, typowo dla tego okresu do pasa jest w miarę dopasowana od bioder zaś mocno się rozszerza dając na samym dole obwód często przekraczający koło. Rekonstrukcja oparta jest na analizie wykopalisk w Herjolfsnes wykonanej przez Poula Nörlunda.Wykopalisko z grobu 41 zostało przez Nörlunda opisane jako męski strój i właściwie nie jest cotehardi ponieważ jest zbyt mało dopasowany. Wykopaliskiem 38 jest damskie cotehardi dobrze dopasowane do sylwetki właścicielki. Suknia ma wąskie kliny gdyż kobieta która była jej prawdopodobną właścicielka (wskazuje na to fakt, iż kobieta owa była owinięta w tę suknie) miała około 140 cm wzrostu. Więcej o obu strojach poczytać można po kliknięciu w poniższe linki:

Na stronie Marca Carlsona:
Herjolfsnes 38
Herjolfsnes 41
i na stronie www.kostym.cz
Herjolfsnes 38
Herjolfsnes 41

Uszyty przez nas egzemplarz został wykonany z jasno niebieskiego lnu z podszewką z surówki bawełnianej. Nasze cotehardi ma maszynowe szwy konstrukcyjne, wszystkie wykończenia wykonaliśmy ręcznie. Wszystkie szwy zostały dla ozdoby i wzmocnienia przestebnowane nićmi nieco ciemniejszymi niż materiał.
Jak widać na powyższym zdjęciu rękawy posiadają niewielkie kliny. Jest to typowa suknia wierzchnia ma około 3/4 koła obwodu spódnicy.


To na tyle dziś. Właśnie zbieram sie do wyjazdu do Będzina.

piątek, 15 lutego 2008

Nowe drobiazgi z kuźni

W wakacje przyglądałem się chwilę, jak Einar kuje groty do włóczni - a robi je naprawdę śliczne, kto widział Józię
ten wie - i ostatnio postanowiłem spóbować własnych sil.
Nawet niczego sobie wyszły, choć raczej na dziryt, niż włócznię - drzewce maks 1,5 cm - nie miałem grubszego pręta. tylko ostrza trochę za długie w stosunku do tulejki.

Z innej beczki - Krysia zamówiła nożyk kabłączkowy, taki podręczny do obozu i do kuchni.

Na zdjęciu nie widać, ale ostrze lekko pękło przy hartowniu, więc nożyk zostaje eksponatem.
Pozatym podłączyłęm wreszcie elektryczny nawiew do paleniska, pełny komfort, tylko jak się zagapię, to sobie stal idzie z dymem...